Forum rocznik 1991 w 2 LO w Grudziądzu Strona Główna rocznik 1991 w 2 LO w Grudziądzu

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

sas

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum rocznik 1991 w 2 LO w Grudziądzu Strona Główna -> Strony
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 07 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:24, 26 Mar 2018    Temat postu: sas

-Po co pan do niego poszedl?

-Skoro to pana interesuje, odpowiem: bo nie nalezy do ludzi, ktorych by czesto odwiedzano. Chyba nie jest zbyt lubiany. A ciezko byc nielubianym i na dokladke chorym. - Skinalem glowa, to mi pasowalo do Smithy'ego. - Poniewaz nie widzialem Hallidaya przy sniadaniu, spytalem Sandy'ego, gdzie jest. Na co Sandy odparl, ze poszedl na sniadanie. Nic nie powiedzialem, ale troche mnie to zaciekawilo, wiec zajrzalem do swietlicy. Tam tez go nie bylo, co zaciekawilo mnie jeszcze bardziej, do tego stopnia, ze dwukrotnie przeszukalem cala "Roze Poranka" od dziobu po rufe. Zajrzalem chyba do kazdego zakatka, w ktorym mogloby sie ukryc cos wiekszego od mewy, i moze mi pan wierzyc na slowo: Hallidaya nie ma na statku.

-Zglosil pan to kapitanowi?

-No, no, ale nas wzielo. Nie, nie zglosilem kapitanowi.

-Dlaczego?

-Z tego samego powodu, dla ktorego pan tego nie zrobil. Jesli znam swego kapitana Imrie, oswiadczylby natychmiast, ze gwarancja, ktora podpisaliscie, nie zawiera klauzuli odnoszacej sie do takiej sytuacji, ze skladanie takze tego zaginiecia na karb czystego przypadku to juz lekka przesada i skierowalby "Roze Poranka" prosto do Hammerfest. - Smithy spojrzal na mnie z kamienna twarza sponad swojej szklaneczki. - A ja jestem bardzo ciekaw, co sie wydarzy, kiedy dotrzemy do Wyspy Niedzwiedziej.

-To moze byc interesujace.

-Coz za dyplomatyczne stwierdzenie. "To moze byc interesujace", powiada z glebokim namyslem doktor Marlowe. Rownie interesujace mogloby byc sprowokowanie naszego doktora do okazania jakiejs reakcji. Choc raz, tak do protokolu, mojego wlasnego protokolu. Czy przypomina pan sobie, co powiedzialem dzis nad ranem na mostku? Ze mozemy byc zmuszeni do wezwania pomocy i ze jesli zaistnieje tego potrzeba, to mamy tu nadajnik obejmujacy swym zasiegiem niemal cala polnocna polkule? Moze nie powtarzam dokladnie slowo w slowo, ale do tego sie to sprowadzalo.

-Do tego sie to sprowadzalo. - Nawet mnie samemu powtorzenie tych slow wydalo sie machinalne. Calym wysilkiem woli musialem sie powstrzymac, zeby nie zadrzec, gdyz w tej samej chwili poczulem, jak na plecach, miedzy lopatkami, stado stonog w buciorach z lodu zaczyna mi wytupywac fandango.

-No wiec, mozemy sobie wzywac pomocy do ochrypniecia, bo ten nadajnik nie obejmuje juz swym zasiegiem nawet naszego kambuza. - Po raz pierwszy, co wydawalo sie wrecz niewiarygodne, mina Smithy'ego wyrazala cos innego niz rozbawienie. Z grymasem wscieklosci na twarzy wyjal z kieszeni srubokret i odwrocil sie do umieszczonego na wewnetrznej scianie wielkiego stalowoblekitnego nadajnika.

-Zawsze nosi pan przy sobie srubokret? - Nieskalana banalnosc tego pytania czynila je stosownym w tej sytuacji.

-Tylko wowczas, gdy wywoluje Tunheim na polnocnym wschodzie Wyspy Niedzwiedziej i nie mam odpowiedzi. A nie jest to jakas tam pierwsza lepsza stacja radiowa. To oficjalna norweska placowka rzadowa. - Smithy zabral sie do odkrecania srub plyty czolowej. - Zdjalem juz to cholerstwo jakas godzine temu. Za momencik zobaczy pan, dlaczego zalozylem je z powrotem.

Czekajac, az ten momencik uplynie, przypomnialem sobie nasza rozmowe bladym switem na mostku, kiedy Smithy wspomnial o nadajniku i stosunkowej bliskosci - a w konkluzji, mozliwosci wezwania - atlantyckich sil NATO. Zaraz potem spojrzalem przez szybe w drzwiach i zobaczylem na sniegu swieze slady stop. W pierwszym odruchu uznalem, ze musial je zostawic jakis podsluchiwacz, lecz kiedy dotarlo do mnie, ze sa to slady tylko jednej pary nog, mojej wlasnej, natychmiast odrzucilem te mysl jako zupelnie niedorzeczna. Z jakichs zupelnie niepojetych przyczyn nie przyszlo mi w ogole do glowy, ze kazdy, komu starczylo inteligencji do popelnienia na "Rozy Poranka" serii nie wyjasnionych przestepstw, musial miec dosc sprytu, aby nie przeoczyc mozliwosci wykorzystania sladow, ktore zostawil juz ktos inny. Nawet slepy by tego nie przegapil. Te slady byly jednak rzeczywiscie swieze, nasz wszedobylski przyjaciel zapuscil sie i tam.

Smithy usunal ostatnia srube i nie bez wysilku zdjal plyte nadajnika. Przed dlugie dziesiec sekund wpatrywalem [link widoczny dla zalogowanych]
c sie w to, co ukazalo sie moim oczom, po czym powiedzialem:

-Teraz juz widze, dlaczego zalozyl pan to cholerstwo z powrotem.

Jedyne, co mnie zdumiewa, to to, jak w tym ciasnym pomieszczeniu mozna wziac zamach czternastofuntowym mlotem.

-Tak to wlasnie wyglada, prawda? - Zniszczenia, jakie poczyniono w obudowie nadajnika, byly doslownie nie do opisania. Wandal, ktorego byly dzielem, wolal nie ryzykowac. Bez wzgledu na liczbe czesci zamiennych znajdujacych sie na statku, nie bylo mowy, zeby ten nadajnik dalo sie naprawic. - Juz sie pan napatrzyl?

-Chyba tak. - Zaczal mocowac plyte z powrotem. - Macie radiostacje na lodziach ratunkowych? - spytalem.

-Owszem, na korbke. Maja zasieg wiekszy niz stad do kambuza, ale z rownym skutkiem mozna krzyczec przez tube.

-O tym oczywiscie bedzie pan musial zglosic kapitanowi.

-Oczywiscie.

-A wtedy plyn, barko moja, do Hammerfest?

-Za dwadziescia cztery godziny od teraz moze sobie kazac plynac nawet na Tahiti. - Dokrecil ostatnia srube. - Wtedy wlasnie mu o tym powiem. Za dwadziescia cztery godziny. Moze za dwadziescia szesc.

-Panski ostateczny termin rzucenia kotwicy w Sorhamma?

-Zacumowania. Zgadza sie.

-Jest pan czlowiekiem podstepnym, Smithy.

-To wszystko przez towarzystwo, wc[link widoczny dla zalogowanych]
c ktorym sie obracam. I zycie, jakie prowadze.

-Nie moze pan miec o to do siebie pretensji, Smithy - pocieszylem go uprzejmie. - Zyjemy w trudnych i niespokojnych czasach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum rocznik 1991 w 2 LO w Grudziądzu Strona Główna -> Strony Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin